Nie wychodź dzi*ko za linię – Szwajcarzy i ich panienki

bazylea szwajcaria
bazylea szwajcaria

Niedługo ponownie wybieramy się do Szwajcarii. Do kraju, który porządkiem stoi. Porządkiem i nijakością. Charakteryzuje się szarymi pustymi ulicami i domkami bez wyrazu. Spacerujący ludzie są nijacy, ubrani podobnie, bezbarwni. Nikt niczym się nie wyróżnia. Wszystko jest tam uporządkowane, stąd też i sprawa prostytucji podlega pewnym zasadom. Dla nas może to się wydawać amoralne, dla nich to kwestia legalizacji seksbiznesu.

Zurych – dzi*ki w barakach

Kompleks pod Zurychem, koło ruchliwej autostrady, powstał z publicznych pieniędzy. Dziewczyny zabrano z ulic w centrum tego miasta, z okolic dworca i deptaków odwiedzanych przez turystów. Ich widok irytował przechodniów. Dziś roznegliżowane panienki tam spacerujące mogą otrzymać dotkliwy mandat. Dlatego wybierają boksy, gdzie jest czyściej, bezpieczniej i o wiele rzadziej narażone są na przestępstwa, w tym wymuszenia przez sutenerów. Jednak nawet w Szwajcarii bezpieczeństwo nie jest za darmo. Dziewczyny za te miejsca muszą płacić abonament. Seksboksy, czyli drewniane garaże, w których prostytutki obsługują zmotoryzowanych klientów, posiadają zaplecze sanitarne oraz przyciski alarmowe dla kobiet. Gdy potrzebują pomocy wystarczy, że uruchomią guzik i otrzymają pomoc. Problem wydaje się być rozwiązany. Dziewczyny zniknęły z centrum miasta, a dochody z prostytucji nie uszczupliły budżetu.

Bazylea – prostytutki znają swoje miejsce

Jest to drugie po Zurychu miejsce w Szwajcarii, w którym czerpie się największe zyski z prostytucji. W Bazylei, w której nocowaliśmy, dziewczyny mają wydzielone części ulic. W centrum miasta, blisko starówki jest dzielnica Kleinbasel (tak zwana „Mała Bazylea” usytuowana na prawym brzegu Renu). Zamieszkiwana jest głównie przez emigrantów pochodzenia muzułmańskiego czy afrykańskiego. Jest to także centrum imprez studenckich i kulturalnych. Dzielnica jest dość niebezpieczna, popełnianych jest tam wiele przestępstw, w tym rozbojów i strzelanin. To tam panienki mają wydzielone strefy, gdzie mogą się „reklamować”. Pasy oddzielające chodnik od przestrzeni dla prostytutek są narysowane wyraźnymi, zielonymi liniami. Wszyscy wiedzą, że stojące tam kobiety świadczą usługi seksualne. Aby mieć pewność, że dobrze trafiliśmy, władze miasta narysowały obrazki, które pokazują dziewczynę pod latarnią. Prostytutki nie mogą wychodzić za tę linię. Co ciekawe, w kamienicach po „ich” stronie ulicy mieszkają zwyczajni Szwajcarzy. Rozwiązanie choć kontrowersyjne, porządkuje kwestie prostytucji w mieście.

Co Was najbardziej dziwi za granicą?


O Szwajcarii pisaliśmy także tutaj: Montreux – przepiękne zdjęcia Alp.

Komentarze:

comments

24 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *