Kocie humorki, czyli jak zwierzęcy behawiorysta uleczył mnie, a nie koty

koci behawiorysta wrocław
koci behawiorysta wrocław

Moje kociaki (sztuk dwie) właśnie kończą roczek. Są przesłodkie, przeuorcze i śliczne jak ta lala. Mają też swoje charakterki i potrafią mi dokuczyć. Nie jestem na tyle walnięta (jeszcze), by udać się z tym problemem do zwierzolekarza, ale skoro już poznałam jednego, to postanowiłam podpytać go o kilka kwestii. Gdybym nie skorzystała z takiej okazji to dopiero byłabym walnięta, prawda?

Skończyło się łajdaczenie po nocach

Koty mają ustalony plan dnia. Stresują się, gdy coś lub ktoś to zakłóca. Nie lubią niespodzianek. Co robią do godziny 17.00? Tego nie wiem. Ale gdy wracam z pracy wiernie na mnie czekają i cieszą się jak wariaty skacząc i miaucząc. Radości, wąchaniom i miałkom nie ma końca (właściwie to jest, gdy napełnię miski). Jednak nie jest to regułą. Gdy wracam dużo później (bo wpadną jakieś nadgodzinki czy wyjście na miasto) – nikt mnie nie wita. W powietrzu czuć focha. Bywa nawet gorzej, gdy zdarzy mi się nie wrócić do domu na noc. Wtedy wiem, że po powrocie czeka mnie awantura. Gdy nieśmiało wchodzę do domu Zdzicha drze się na mnie bardziej niż matka, gdy byłam zbuntowaną nastolatką. Misiaki ostentacyjnie ode mnie uciekają i potrzeba dłuższej chwili, by wszystko wróciło do normy i bym mogła je pogłaskać. Są to koty porzucone, dlatego tak bardzo się ze mną zżyły i podejrzewam się, że boją się, że któregoś dnia zniknę z ich życia i nie wrócę…
Rada behawiorysty: wracać do domu na czas i zrezygnować z życia towarzyskiego 🙂 a tak na serio to trzeba przeczekać humorki, nie zmuszać kotów do pieszczot, wysłuchać ze skruchą pretensji i poczekać aż same przyjdą stęsknione. Choć serce pęka, to działa 😉

koci behawiorysta wrocław

Czym futerko nasiąknie za młodu…

Mamy już taki rytuał, że przed snem najpierw wskakuje do mego łóżka Zdzicha. Pomruczeć, poskakać po mnie, położyć się na mymłonie, by oddać się pieszczotom. Po kilku minutach przytulasków ucieka zwalniając miejsce Benjaminowi. Ten z kolei mnie pougniata, obślini i z gracją zeskoczy z łóżka, by za chwilę pojawiła się na nim rozochocona Zdzicha. Nie wiem, jaki one mają system, ale zmieniają się tak kilka razy, aż ostatecznie zasypiam z małą w nogach. To powoduje, że nie mogę zmieniać pozycji w nocy bez budzenia jej. (Nie mogę, kot na mnie leży!).
Rada behawiorysty: na łóżku warto położyć kocie legowisko i po obfitym głaskaniu konsekwentnie przekładać małą do jej wyrka. My nie potrzebowałyśmy nawet dwóch nocy, ponieważ Zdzicha bardzo szybko zrezygnowała ze spania na mnie na rzecz spania obok mnie. Teraz małymi kroczkami uczymy ją przenosić się do legowiska, które jest koło łóżka, na podłodze.

koci behawiorysta wrocław

Zapamiętaj: noc nie jest od spania

Jak wspominałam, nie wiem co misiaki robią pod moją nieobecność, natomiast gdy wrócę do domu, to mają mnóstwo energii na szaleństwo. I chociaż kładą się razem ze mną spać, to niestety o 2, czasem o 3, a czasem o 5 nad ranem potrzebują mojego towarzystwa. Czynią tak zapewne z tęsknoty, bo długo jestem poza domem i nie mogą się nacieszyć moją obecnością. Niby słodko, ale jednak irytująco.
Rada behawiorysty: przede wszystkim kotom należy stale dostarczać nowych bodźców: przynieść duży karton, piórko czy patyk ze spaceru, regularnie bawić się z nimi np. laserem lub wędką. Aby zwierzaki mogły “popolować” za dnia warto porozstawiać w kilku miejscach w domu jedzenie, podsypać trochę suchej karmy pod łóżkiem itp. Zaleca się także w ciągu dnia i wieczorem nie dopuszczać do drzemek, aby koty wieczorem były zmęczone. Przyznam szczerze, że z nielicznymi wyjątkami, ale zastosowanie się do tych porad zdziałało cuda!

Mój jest ten kawałek podłogi. I tamten też.

Przez pierwsze pół roku życia kociaki-słodziaki mieszkały ze mną w 3-pokojowym mieszkaniu z balkonem. Było gdzie hasać, było miejsce na szaloną zabawę. Sytuacja życiowa, a właściwie to moje błędne decyzje, przeniosły nas do kawalerki 30 mkw. Nie wszystkim ta zmiana przypadła do gustu. Kociakom zachciało się przestrzeni. Objawiało się to skakaniem na klamkę od drzwi wejściowych oraz próbami ucieczki. Zauważyłam, że brakuje im wolności i postanowiłam im dostarczyć tych bodźców. Zrobiłam to źle. Najpierw przyzwyczaiłam je do noszenia szelek w domu, a potem zapakowałam w transporter i zabrałam na łąkę. Stresu i strachu było co niemiara.
Rada behawiorysty: Błędne jest przekonanie, że koty potrzebują przestrzeni. Tak  naprawdę są to zwierzęta terytorialne i swoje terytorium rozszerzają tylko w poszukiwaniu pożywienia lub zapłodnienia. Dlatego jeśli mają zapewnione jedzenie oraz są wykastrowane to potrzebują tylko ruchu i atrakcji. Zapewnią to piłeczki, kartony i laser chociażby. Koty trzeba po prostu wybawić. Doradzono mi, by rozszerzyć ich terytorium otwierając drzwi na klatkę schodową. Tak też uczyniłam. Gdy Benek obwącha wycieraczkę i pokona kilka schodów, przestaje już skakać na klamkę. Jego potrzeby są zaspokojone. Nie wiem, ile to potrwa, bo za chwilę znów się przeprowadzamy, Tym razem do sporego mieszkania z balkonem, więc podejrzewam, że po okresie adaptacyjnym wszystko wróci do normy.

koci behawiorysta wrocław


Gdybyście chcieli poczytać o moich słodziakach lub pooglądać ich fotki to zapraszam także tutaj:

Komentarze:

comments

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *